wtorek, 14 maja 2013

Holenderskie nazwiska - historia

O koronacji i nowym królu Holandii było dużo w polskich mediach, a nic innego się w Holandii nie działo, więc trzeba znaleźć jakiś inny temat :) Kilka lat temu pisałem o holenderskich nazwiskach. Sama lista najpopularniejszych nazwisk nie zmieniła się bardzo, ale warto wspomnieć, skąd w ogóle w Holandii wzięły się nazwiska i dlaczego niektóre z nich są dość śmieszne, nawet dla samych Holendrów. Warto tu dodać, że generalnie na zachodzie Europy ludzie noszą czasem dziwne nazwiska, ale jakoś to ludzi nie śmieszy, np. jeden z byłych niemieckich polityków, Helmut Kohl, ma nazwisko, które po polsku znaczy "kapusta" :)
Najpierw małe tło historyczne: w roku 1795 wojska rewolucyjnej Francji zajęły ówczesną Holandię. W 1806 Napoleon Bonaparte na tronie Holandii posadził swojego brata Ludwika Bonapartego, a w 1810 anektował całe Niderlandy do Francji. Francuzi wprowadzili wiele reform, jedną z nich było wprowadzenie w 1811 roku obowiązku posiadania nazwiska. W tym czasie nazwiska (związane z rodem) posiadała głównie arystokracja. Większość kraju jednak, często niepiśmienna, używała imion oraz dodatkowo przezwisk czy dodatkowych określeń pozwalających na identyfikację: np. Jansens (syn Jana), van Zeeland (z Zelandii), van Dijk (z grobli/tamy),
van der Zee (znad morza) itp. Wiele z tych określeń w sposób naturalny stało się nazwiskami i niektóre z nich są wciąż bardzo popularne do dziś.
Dla niektórych jednak Holendrów wymóg posiadania nazwiska był idiotycznym wymysłem okupanta i byli oni pewni, że wkrótce Holandia wyzwoli się i anuluje wszystkie takie, według nich bzdurne, zmiany. Dlatego oni, czasem dla żartu, czasem jako wyraz buntu czy niechęci dla okupanta, przybierali dość dziwne nazwiska: Pottjebier (szklaneczka piwa), Deurnat (mokre drzwi?), Snip (kiep), Kleinvogel (mały ptak), Vettevogel (tłusty ptak), Piest (siuśki), Scholier (uczeń),Vroegrijp (przedwczesny), Schmertz (pech/kupa), Onrust (zamieszki/niepokój) itp. Wkrótce, bo w 1813, po klęsce Napoleona pod Lipskiem, Holandia ogłosiła niepodległość, ale nazwiska zostały. Dlatego, jak spotkacie Holendra o nazwisku Piest, postarajcie się nie uśmiechać znacząco :)
A powyżej, z całkowicie innej beczki, widoczek sprzed roku z Amsterdamu.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To uwielbiam w Holandii - ptaki same wchodzą w kadr, wystarczy wziasc aparat i isc w plener:-)
Nie trzeba chodzic po mokradłach:-)

Anonimowy pisze...

Znalazłam tego bloga całkiem niedawno i tak mnie zaciekawił, że siedzę i czytam i czytam... teraz czekam na nowe wpisy :)

Sulimir pisze...

Sam po przyjeździe do Holandii doświadczyłem problemu nazwisk na własnej skórze. Zdawałoby się ze jako Polak będę miał bardzo polskie nazwisko, ale wśród polskich nazwisk można i znaleźć takie które w Holandii będą miały swoje znaczenie. Moje nazwisko to KRUK, co po holendersku oznacza stołek/taboret. Nazwisko pożyteczne bo łatwiej się przedstawić (nie ma problemow z literowaniem) ale rozwiedzeni zwodnicze, bo większość Holendrów od razu myśli ze sam jestem Holendrem, mimo ze jak na razie spotkałem tylko jedna osobę o nazwisku "van der Kruk" i był to na dodatek Belg ;)

Edward pisze...

Nie wiem dlaczego kogokolwiek dziwi nazwisko Kohl - przecież niektórzy w PL mają gorzej na nazwisko.

Anonimowy pisze...

Znalazłam ten blog przypadkowo dzisiaj rano i bardzo mnie ucieszył. Mam holenderskich przyjaciół i od kiedy się znamy wszystko, co holenderskie bardzo mnie interesuje. Na razie przeczytałam kilka wpisów, i wiem, że będę zaglądać, bo ciekawie piszesz a do tego jestem ciekawa, jak Holandia wygląda z polskiej perspektywy. Koło Wielkanocy planuję kolejną wizytę, mam nadzieję, że uzbrojona w więcej wiedzy :)
Pozdrawiam.
Anna

Unknown pisze...

można sie nazywać schmerz piest (siuśki kupa)

Anonimowy pisze...

co znaczą przedrostki ter i ten w miderlandach

Gregor pisze...

Przedrostki te, ter i ten określają miejsce, z którego ktoś pochodził. W niektórych częściach Holandii częściej używano van/van der itp, a w innych częściach te/ter/ten.