sobota, 23 marca 2013

Ruigoord - wolna wioska artystów

Ruigoord to była wyspa i była wieś, obecnie w granicach administracyjnych Amsterdamu. Może nie wszyscy wiedzą, ale w okolicy Amsterdamu jest też całkiem spory port i właśnie wioska ta padła ofiarą rozbudowy portu. W latach sześćdziesiątych wszystkie domy odkupiono i mieszkańcy wynieśli się ze wsi. W kolejnych latach sukcesywnie burzono kolejne fragmenty wsi i wznoszono na nich infrastrukturę portową. Jednak we wczesnych latach siedemdziesiątych rozbudowa portu stanęła i w 1973 ocalały fragment wsi zaanektowała grupa artystów. W Holandii są długie tradycje "anekcji" pustostanów (squatting), szczególnie w tych czasach w Amsterdamie nie było to nic dziwego - łupem squattersów padły setki budynków. Jednak Ruigoord przetrwał aż do teraz. Obecnie wioska artystów składa się z kilkunastu budynków skupionych wokół budynku dawnego kościoła, który teraz jest świetlico-kawiarnią. Na całym terenie jest sporo rzeźb, instalacji, a w prawie każdym domu mieści się jakaś pracownia, atelier czy coś podobnego. Trochę ma to klimat kopenhaskiej Christianii, tym bardziej, że mieszkańcy nazywają swoją wioską "wolnym kulturalnym portem Ruigoord". Oczywiście teraz jest to wszystko zalegalizowane, jednak wciąż tam mieszkają ludzie wyglądający dość hipisowsko :) Ciekawostką jest to, że port w późniejszych latach się jednak rozrastał i otoczył prawie ze wszystkich stron osadę artystów. Zdjęcie obok (pochodzi ze strony Ruigoord) przedstawia już trochę już nieaktualny widok z lotu ptaka (polecam obejrzeć powiększenie). U samej góry zdjęcia widać hałdy przeładowywanego węgla, po lewej zbiorniki gazu, nad wsią infrastrukturę do przepompowywania gazu, a po prawej wielkie hale, od których wiatr niesie bardzo mocny zapach kakao (okazuje się, że Amsterdam to największy na świecie przeładowczy port kakao). A nad tym wszystkim górują ooolbrzymie wiatraki, które generują 10% prądu zużywanego przez mieszkańców Amsterdamu. Wieś artystów działa prężnie - w pracowniach powstają różne dzieła sztuki (oraz pewnie także przy okazji "dzieła" "sztuki"). We wsi odbywają się różnego rodzaju festyny, kursy technik artystycznych, dziś akurat niemłode panie uczyły się gry na bębnach (wszystko oczywiście w byłym kościele). Mają tu także miejsce festiwale, w tym np. kilkudniowy międzynarodowy festiwal poetycki. Ruigoord nie jest wielką atrakcją turystyczną, jednak wszyscy mieszkańcy są bardzo mili dla zwiedzających ich wieś, a w przeciwieństwie do Christianii tu wszędzie można robić zdjęcia.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dzieki za pokazanie ciekawego miejsca. A macie już tam wiosne?

Gregor pisze...

Dość mroźna wiosna, prawie taka jak w Polsce. Krokusy są, ale żonkili ani niczego innego nie ma jeszcze.