czwartek, 20 maja 2010

Plan Delta

Plan Delta to nazwa imponującego systemu zapór i tam w Holandii. Po okropnej powodzi z 1 lutego 1953, kiedy to w samej Holandii zginęło 1836 osób, postanowiono zabezpieczyć kraj przed następnymi tragicznymi kulminacjami przypływu i sztormu. Podczas tej powodzi głównie ucierpiała południowa część Holandii, gdzie zostało zniszczonych 47 tysięcy domów, a morze wdarło się nawet 75 km wgłąb lądu. Słona woda spowodowała także spustoszenia w rolnictwie.
Na szkicu obok (z Wikipedii) widać zakres projektu, głównie w prowincji Zelandia. Olbrzymie zapory znacznie skróciły linię brzegową kraju i zamieniły kilka zatok w słodkowodne jeziora. Częścią Planu Delta są także wrota Rotterdamu opisywane przeze mnie poprzednio (Maeslantkering). Prace były wykonywane przez ponad 40 lat, by oficjalnie zakończyć się w 1997 roku.
Publikacja tego wpisu zbiegła czasowo z kolejną tragiczną powodzią w Polsce, gdzie wciąż wiele odcinków wałów nie było odnawiana od wojny. W Polsce by wystarczyło nawet 10% takich prac inżynieryjskich i wtedy przez następne dziesiątki lat byśmy powodzie oglądali głównie na archiwalnych zdjęciach. Niestety potrzeba do tego zbiorowego wysiłku całego narodu oraz polityków myślących o swoim kraju, a nie tylko o najbliższych wyborach czy własnej kieszeni. Nie, nie twierdzę, że Holendrzy są idealni i mają fantastyczny rząd. Tu też politycy kradną i wciąż się kłócą, jednak czasem potrafią wznieść się ponad podziały i zrobić coś pożytecznego dla swojego kraju.
Na koniec ciekawostka - telewizje w zachodniej Europie o powodzi w Polsce i środkowej Europie zaczęły mówić dopiero wczoraj (19 maja), kiedy to w Krakowie woda już opadała. Do wczoraj temat ten w mediach zachodnich nie istniał.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

40lat pracy i zmiany rzadow nie wyplywaly na decyzje zmian planu Delta? niesamowite!
W Polsce jest potrzebny system przeciwpowodziowy (waly, melioracje, poldery itp).
Zastanawia mnie dlaczego do 1997r nie bylo takich powodzi. Pamietam jako dziecko, ze rzeki wylewaly, stawy sie podnosily co roku na wiosne ale nie byla to taka skala zniszczen.

Anonimowy pisze...

Polecam wycieczkę na największą zaporę. Obok jest muzeum, można wejść do środka zapory, pod drogę. Zabawy na cały dzień

Anonimowy pisze...

Holendrzy na dodatek utworzyli fajne park/muzeum obok jednej z tam w Zelandii. Na miejscu mozna sie wiele dowiedziec o samej tamie, jak wejsc do symulatora huraganu, czy tez obejrzec pokaz fok. Fantastyczne miejsce.