sobota, 28 lutego 2009

Czyn społeczny

W środę zawisło na klatce schodowej ogłoszenie, oczywiście po niderlandzku. Z treści zrozumiałem, że zarządca budynku będzie robił coś i prosi mieszkańców o pomoc w sobotę o 10:00. W sobotę punktualnie na korytarzu zaczęły się hałasy, rozmowy, trwało to jakiś czas i nie miałem zielonego pojęcia, o co chodzi, a głupio było głowę wystawiać za drzwi :) Jednakże trzeba było iść na zakupy, więc chcąc nie chcąc wyszedłem z mieszkania. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to "coś", to malowanie korytarza i że praktycznie wszyscy mieszkańcy wyszli pomóc. Ktoś rozkładał matę chroniącą podłogę przed pobrudzeniem, ktoś rozklejał taśmy papierowe, ktoś mył framugi, a większość osób z wałkiem w dłoni malowała ściany i sufit. Grała muzyczka i było to bardziej spotkanie towarzyskie niż jakaś praca. Trochę głupio było tak być jedynymi chyba mieszkańcami piętra, którzy nie przykładają się do malowania i tylko przychodzą na gotowe :/ Wytłumaczyłem się, że nie zrozumiałem ogłoszenia, ale przypuszczam, co sobie co niektórzy mogli pomyśleć :)
Przy okazji takie spostrzeżenie - w Krakowie mieszkałem 6 lat w bloku i poznałem tylko sąsiadów z tego samego piętra i z mieszkania bezpośrednio nade mną (przy okazji zalania). Innych sąsiadów praktycznie nie znałem i jakoś nie było okazji poznać. Na zwyczajowym "dzień dobry" się kończyło. W Holandii to wygląda troszkę inaczej. Nie wiem, czy ten dzisiejszy czyn społeczny to norma, czy wyjątek, ale to fantastyczna okazja, żeby poznać sąsiadów, żeby pogadać przy jakieś pracy, zintegrować się przy okazji upiększając swoje otoczenie. Wydaje mi się, że prysnął kolejny stereotypowy mit o gościnnych, otwartych, serdecznych i pracowitych Polakach oraz o zimnych, zamkniętych, egoistycznych i leniwych Holendrach. Oni tutaj zamiast narzekać "ale ta klatka schodowa odrapana, mogliby pomalować, a czynsz podrożał, złodzieje bandyckie..." po prostu biorą się do roboty. To chyba właśnie jeden z wyznaczników wyższości cywilizacyjnej krainy wiatraków. Wkrótce cały kraj zakwitnie milionami tulipanów, więc upiększanie otoczenia jest bardzo na czasie :)

4 komentarze:

Unknown pisze...

A skąd taki mit cyt: "zimnych, zamkniętych, egoistycznych i leniwych Holendrach"???? Holendrzy są pracowici kiedy pracują, mili kiedy można byc miłym, bawią się jeśli jest czas na zabawę. Jak dla mnie to jeden z bardziej ułożonych - w dobrym tego słowa znaczeniu - narodów:-)
A wogóle to bardzo fajna strona o nowinkach z kraju tulipanów:-)

Magda pisze...

Fantastyczne! Chciałabym żyć w takim kraju, wiedzą jak sobie ułatwić życie i z czego nie robić problemu i nie narzekać... pełen podziw! Szkoda że polska mentalność na to nie pozwala...

Gregor pisze...

Tak przy okazji - czyn społeczny ma też minusy - niektórzy ochotnicy nie byli chyba zaprawieni w malowaniu i teraz ściany są pokryte mazami, spod których prześwituje stara, zżółknięta farba. Każdy oczywiście kręcił wałkiem w inną stronę, każdy nakładał różną ilość farby, a jeden fragment ściany wskazuje na to, że ktoś w ogóle zapomniał, że wałek trza od czasu do czasu w farbie maczać :)

Anna Kulawiak pisze...

Bardzo ciekawy blog:)
Dwa lata temu kupiliśmy z Mężem dom w Holandii(szeregowy).Zaraz po wprowadzeniu pojawiły się pierwsze kartki powitalne od Sąsiadów.
Sąsiedzi żyją tu w dużej komitywie,jesteśmy zapraszani na urodziny,na kawę,zawsze przy spotkaniu zamieniamy kilka słów.Tak żyje się przyjemniej.Szkoda że w Polsce ludzie żyją obok siebie i się nie znają.