wtorek, 3 marca 2009

Amsterdam plane crash - wspomnienie z 1992

Nie byłem świadkiem opisywanych wydarzeń, wiedzę czerpię z TV National Geographic oraz Wikipedii, ale uważam, że są dość ciekawym wspomnieniem dotyczącym Holandii. W 1992 w Amsterdamie miała miejsce katastrofa lotnicza, chyba do tej pory najpoważniejsza w Holandii i jest o tyle ciekawa, że zdecydowana większość ofiar w ogóle nie miała nic wspólnego ze spadającym samolotem, oraz że tak naprawdę nie wiadomo, ile osób zginęło i chyba nigdy dokładna liczba nie zostanie poznana.
4 października 1992 samolot cargo izraelskich linii lotniczych El Al lecąc z Nowego Jorku do Tel Avivu miał międzylądowanie na lotnisku Schiphol pod Amsterdamem. O 18:20, prawie z godzinnym opóźnieniem, po uzupełnieniu paliwa i ładunku samolot ten wystartował do drugiego etapu lotu. Tuż po starcie, o 18:27, kiedy samolot wciąż wznosił się będąc nad jeziorem niedaleko Amsterdamu, silnik numer trzy odpadł od samolotu. Zaczepy silników są projektowane w ten sposób, że w razie jakichś problemów silnik po prostu odpada nie uszkadzając niczego po drodze, niestety ten mechanizm nie zadziałał tym razem i silnik numer trzy uderzył silnik numer cztery, który też odpadł, przy okazji uszkadzając sporą część prawego skrzydła. Samolot wyładowany cargo i wypełniony paliwem miał sporo problemów, żeby lecieć mając napęd tylko na lewym skrzydle. Pierwsze podejście do lądowania awaryjnego się nie powiodło, ponieważ samolot był za wysoko i miał za dużą prędkość. Piloci musieli zrobić okrążenie, żeby obniżyć pułap lotu i zmniejszyć prędkość, niestety nie mogli skręcić w lewo nad plantacje tulipanów i tereny rolnicze, samolot mógł jedynie skręcać w prawo, więc musieli lecieć nad miastem. Żeby wytracić prędkość piloci chcieli wysunąć klapy, które wysunęły się tylko na lewym skrzydle (prawe było zbyt uszkodzone). Ta asymetria powiększyła jeszcze bardziej prawoskrętność samolotu i piloci nie byli już go w stanie kontrolować. O 18:35, samolot skierowany prawym skrzydłem w dół i lewym w górę spadł na dzielnicę mieszkalną Amsterdamu trafiając dokładnie w wieżowiec (zdjęcia na: Wikipedia). Fragment bloku od razu się zapadł, samolot był pełen paliwa, które się zapaliło.
Samolot był towarowy, na pokładzie były tylko 4 osoby (wszystkie zginęły), za to oficjalne raporty podają dodatkowe 39 ofiar śmiertelnych na ziemi. Jest to i tak mało w porównaniu ze wstępnymi szacunkami, które podawały 200 ofiar. Z uwagi na piękną pogodę tego dnia (i dość wczesną porę), większość mieszkańców była poza domem, co ich uratowało. Co ciekawe nie wiadomo, ile dokładnie osób zginęło - w zniszczonym budynku mieszkało sporo imigrantów - liczba ofiar uwzględnia tylko zgłoszone zaginięcia, co do których śledczy mieli pewność, że osoby te przebywały w budynku w momencie katastrofy. Jest niemal pewne, że było tam też trochę nielegalnych, niezgłoszonych imigrantów, których potem nikt nie szukał. Temperatura w gruzowisku przekraczała 1100 stopni, co spowodało, że z mieszkających tam ludzi nie pozostały nawet szczątki, więc nie było czego liczyć.
W porównaniu ze zdarzeniami z 1992, katastrofa Turkish Airlines z lutego 2009 jest rzeczywiście ze wszystkich miar "szczęśliwsza" (o ile można mówić o szczęściu w przypadku wypadku) - samolot spadał z dużo mniejszego pułapu, spadł na niezamieszkany teren i większość pasażerów wyszła z wraku o własnych siłach.

Brak komentarzy: