sobota, 21 lutego 2009

Park narodowy

Park narodowy w Holandii to miejsce zupełnie inne od parku narodowego w Polsce. Bardziej jest to park miejski, niż narodowy, bo są w nim chodniki, ścieżki rowerowe, ławki, latarnie, kosze - słowem cała drobna infrastruktura miasta. Całość jest ogrodzona, ale bardzo sprytnie - są odpowiednie "śluzy" (dziura w ziemi przykryta prętami), po których człowiek przejdzie lub przejedzie na rowerze, natomiast zwierzęta żyjące w parku będą się bały przepaści.
Całość opiszę na przykładzie Nationaal Park Zuid-Kennemerland położonego prawie nad samym morzem niedaleko Haarlem. Dominuje tu las sosnowy porastający nadmorskie wydmy - podobne krajobrazy można spotkać w wielu miejscach nad Bałtykiem. Niedaleko wejścia ludzi witają koniki polskie - naprawdę małe konie, bardzo przyjaźnie nastawione do ludzi. Oczywiście każdego konika można pogłaskać, pociągnąć za grzywę i molestować w inny sposób :) W parku jest kilka jezior - przy największym z nich jest (widoczne na zdjęciu) stado normalnych koni. Te już, z uwagi na rozmiary oraz przebywanie na podmokłym terenie, nie są takie łatwe do pogłaskania. Konie te całkowicie ignorują ludzi, o czym można się dobitnie przekonać, jak staną sobie w poprzek ścieżki rowerowej. Trzeba po prostu poczekać, aż sobie pójdą :) Jezioro, o którym piszę, nazywa się Vogelmeer (ptasie morze) i jest wypłyconą dawną zatoką morską. Jak sama nazwa wskazuje, w miejscu tym żyje mnóstwo ptaków, a największe wrażenie na mnie zrobiła infrastruktura pozwalająca na ich oglądanie - w jezioro wychodzi pomost z "chatką" na końcu, całość jest dokładnie osłonięta od strony jeziora, tak że przychodzący tam ludzie nie płoszą ptaków. "Chatka" ma małe okna, przez które można oglądać ptaki. W środku są tablice z rysunkami wielu gatunków ptaków - osobno upierzenie letnie i zimowe, osobno samce i samiczki. Wszystko za darmo, ale nic nie jest pomazane, zdewastowane, rozkradzione - pełna kultura. Niestety nie wyobrażam sobie podobnego miejsca w Polsce :(
W Holandii konie widzi się na każdym kroku, także w mieście. Za parę dni napiszę, co, jak i dlaczego :)

Brak komentarzy: