wtorek, 17 lutego 2009

Mini ZOO

Mało kto zgadnie, że zdjęcie obok zostało zrobione praktycznie w centrum miasta. I to miasta nie takiego małego, w dodatku położonego w najgęściej zaludnionej części najgęściej zaludnionego kraju Europy :) A jednak!
Przed wyjazdem do Holandii miałem wizję przybywania z kraju pełnego pięknej i naturalnej przyrody do smutnej betonowej i sztucznej pustyni. Po kilku wycieczkach po okolicy Haarlemu musiałem jednak zweryfikować poglądy - pomimo iż Holandia nie ma rzeczywiście dziewiczych ostoi przyrody, to jest to kraj, w którym jak nigdzie można obcować z naturą.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ptactwo wodne. Mieszkając w Polsce codziennie chyba bywałem pod Wawelem. Było tam trochę ptaków, dominowały kaczki krzyżówki i łabędzie, zdarzało się czasem zoczyć coś innego. W Holandii na każdym kanale jest znacznie większa różnorodność gatunków, większości nazw nie znam, a co najważniejsze, te ptaki się w ogóle nie boją ludzi. Wcześnie rano ptaki śpią wzdłuż kanałów, często na ścieżkach rowerowych, więc kilka razy udało mi się niemal rozjechać ptaka, który nawet gdyby nie spał, to by pewnie nie miał zamiaru ustąpić mi miejsca :) Najlepsza jest wiosna/wczesne lato, kiedy to kanałami pływają "pociągi" kaczek prowadzących "wagoniki" kaczątek za sobą - oczywiście ani starsze ani młode nie unikają ludzi.
Ale wracając do tematu - w promieniu 15-20 minut jazdy rowerem ze swojego mieszkania w Holandii mam dostępne co najmniej 3 mini ZOO. Są one darmowe, dostępne dla każdego, choć oczywiście dominują tam dzieci. Najłagodniejsze zwierzęta - koziołki, króliki, trochę ptactwa - nie mają w ogóle ogrodzeń i dzieciaki biegają wśród nich i każde molestują do granic możliwości :) Inne zwierzęta są za ogrodzeniami, ale można je dotknąć, pogłaskać. Pomimo darmowego wstępu, można po wizycie umyć ręce i wyczyścić buty z bobków.
Następnym razem napiszę o parkach narodowych w Holandii, które różnią się zdecydowanie od polskich odpowiedników, a mimo to są zdecydowanie warte odwiedzenia.

2 komentarze:

fio pisze...

A mi tez sie zdarzylo przepuszczac na przejsciu przecinajacym ulice z samochodami [ja wlasnie siedzialam w tym samochodzie] idace spokojnie kaczuchy. Machajace kuperkami i idace gesiego powoli w strone malego kanalu znajdujacego sie za ulica. Bomba :D

fio pisze...

A no i wszystkie te koty wylegujace sie na ulicach, przemierzajace je spokojnym krokiem. Zaden pies ich nie goni :)